"Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać."
Jan Paweł II
Dzisiaj jest: czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

SOLI DEO – PER MARIAM - 2

11 maj 2020
Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w HajnówceROZWAŻANIA MAJOWE w DIECEZJI DROHICZYŃSKIEJ - 11.05-20.05.2020 r.

SOLI DEO – PER MARIAM ROZWAŻANIA MAJOWE w DIECEZJI DROHICZYŃSKIEJ

SŁOWAMI PRYMASA TYSIĄCLECIA,

WYGŁOSZONYMI W STOLICY DIECEZJI

Wybór i opracowanie

Ks. Zenon Czumaj

DROHICZYN 2020

 

11 maja

NAŚLADOWANIE MARYI W POSTAWIE MIŁOŚCI

„Najmilsze dzieci! W imieniu Panienki Jasnogórskiej w tej chwili niejako przemawiam. Jeżeli jaka Pani i jaka Królowa ma prawo krążyć po polskiej ziemi, to właśnie Ta. Panna Można i Królowa Pokoju, Bogurodzica Dziewica, Pani Jasnogórska. Będziemy Ją tu dzisiaj i jutro przyzywali…” – tak przemawiał Czcigodny Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński w 1974 r., gdy mieszkańcy tej ziemi witali, wędrujący po polskiej ziemi, Wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej.

W swym nauczaniu nie ograniczał się jednak tylko do wzywania wstawiennictwa Maryi. Bardziej jeszcze zwracał uwagę na konieczność Jej naśladowania, zwłaszcza w tym, co najtrudniejsze – w prawdziwej miłości. Mówił wówczas:

„Wszystkie cnoty Matki Najświętszej zamykają się w Niej, jak gdyby w kosztownej skarbonie. Nazywamy Maryję Matką Pięknej Miłości dlatego, że przyjęła od Boga mandat [tj. zadanie], który jest Miłością; przyjęła Bożego Syna, który jest Wysłannikiem Miłości Ojcowej; poddała się działaniu Ducha Świętego.

Wypada i nam, którzy pragniemy – choć w sposób niedoskonały – naśladować Maryję, uwierzyć miłości: uwierzyć w potęgę miłości w życiu osobistym, rodzinnym, religijnym i narodowym.

Nie wierzcie zapewnieniom, że tylko pięść, stal, walka – zdołają dokonać czegoś trwałego. Przecież wówczas – nawet, gdy chcemy wypracować cokolwiek dla siebie, dla użytku domowego – nie możemy iść do ludzi z pięścią, tylko z otwartą dłonią. Tylko wtedy połączą się ludzkie serca i umysły we wspólnym zadaniu i wysiłku. Dlatego nie wierzcie w moc nienawiści.

Pamiętamy jeszcze potęgę nienawiści; jej czerepy rdzewieją do dziś dnia – może nawet tu w Bugu, czy na drogach Podlasia i całej Polski. I cóż z tego? Nienawiść wyczerpuje się i staje się bezsilna. Natomiast miłość nie ustaje. Miłość cierpliwa jest, łaskawa, nikomu krzywdy nie wyrządza, nie raduje się ze złego; wszystko wytrzyma, wszystko wycierpi i wszystko zniesie. I chociaż dzisiaj szczycimy się wiarą i nadzieją, wiemy, że największa jest miłość.

Oto w czym, Dzieci Boże, możemy naśladować Maryję, Matkę Boga - Człowieka, jak zachęcał nas Ojciec święty Paweł VI. A więc, gdy dzisiaj nawiedza nas Święta Boża Rodzicielka i Karmicielka, gdy wołamy do Niej: «W wierze ojców daj wytrwanie!», chciejmy z naszego spotkania wynieść wolę naśladowania Maryi w Jej wierze, miłości, prawdzie i sprawiedliwości, w Jej służbie, w postawie czynnej pomocy społecznej, w wierności Bogu i ludziom”.

Źródło: ADD, Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, podczas rozpoczęcia Nawiedzenia Kopii Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w „Diecezji w Drohiczynie”, Drohiczyn, 02.06.1974 r.

12 maja

NAŚLADOWANIE MARYI W TAJEMNICY NAWIEDZENIA

Nawiedzenie czyli wizyta Maryi u Jej krewnej Elżbiety – wydarzenie znane z pierwszego rozdziału Ewangelii Łukaszowej i od wieków rozważane w różańcu przez kolejne pokolenia katolików jako trzecia tajemnica radosna. Na polskiej ziemi od roku 1957 ma ono dodatkową wymowę, gdy rozpoczęła się peregrynacja Kopii Jasnogórskiej Ikony, nawiedzającej wszystkie parafie. W zachodniej części obecnej diecezji drohiczyńskiej pierwsze Nawiedzenie odbyło się w 1959 r., u początku wędrówki. Na jej wschodnie tereny Wizerunek Matki Bożej dotarł 15 lat później. Na jego powitaniu 2 czerwca 1974 r. w Drohiczynie tajemnicę Nawiedzenia przybliżał sam Kardynał Stefan Wyszyński:

„Błogosławiony dla Drohiczyna i Diecezji, dla jej Pasterza, duchowieństwa i ludu Bożego jest dzisiejszy wieczór, nabrzmiały treścią podniosłych słów, wyznań, oświadczeń i postanowień, uzupełnionych wspomnieniami historycznymi o wielkiej przeszłości tego grodu, sławnego wiarą i nauką.

Mogłoby się wydawać, iż bogactwo świateł Bożych, które już otrzymaliśmy, zwalnia nas od obowiązku dodawania czegokolwiek. Jednakże jesteśmy dziś wszyscy poruszeni do żywego. Trudno więc milczeć. Przypominają nam się słowa Elżbiety, wypowiedziane na progu jej domu, gdy przyszła tam Maryja: «Co za łaska, że Matka Pana mego przychodzi do mnie?! Z radości poruszyło się pod sercem moim dziecię» (por. Łk 1,43).

Dziecięciem tym był Jan Chrzciciel, który jeszcze się nie urodził, ale już odczuł, że stoi przed nim ukryty pod sercem Maryi Ten, który ma róść, podczas gdy on ma się umniejszać. Wielki wstrząs przeżył człowiek, który jeszcze nie oglądał światła dziennego w momencie nawiedzin Maryi. A cóż dopiero my, Najmilsze Dzieci, ludzie żyjący, ożywieni wiarą, nadzieją i miłością! Jakiż to dla nas głęboki wstrząs duchowy! Jednakże idzie o to, aby ten wstrząs nie był tylko «trzęsieniem ziemi», ale jej «błogosławioną uprawą», aby ziemia naszej duszy, naszych myśli i serca, całego naszego życia, przygotowana przez nawiedzenie Matki Najświętszej, wydała owoc stokrotny.

Niech to będzie owoc nawiedzenia Maryi, tak doniosły, upragniony i pożądany! Niech owocem tym rozraduje się serce każdego z Was, Umiłowane Dzieci Boże, Drodzy Bracia i Siostry. Niech uraduje się serce waszego Arcypasterza, Kapłanów, którzy Wam służą. Niech napełni się radością Serce Tej, która przeszedłszy już potężny szmat polskiej ziemi, stąd właśnie, z Ziemi Podlaskiej, pójdzie dalej, aby wszędzie nieść polecenie: «Cokolwiek wam Syn mój każe, czyńcie!».

Bądźcie pozdrowione, Umiłowane Dzieci Boże, w waszej wytrwałości i szlachetnej dojrzałości duchowej, z jaką tutaj trwacie, znosząc trud tylu godzin czuwania. Niech będzie ono nagrodzone. Wasze oczy mówią mi to samo, co pracowity lud z Kaszub: «My trzymamy z Bogiem!». Mówcie to jedni drugim. A my, biskupi i kapłani, zapewniamy Was: my też trzymamy z Bogiem i Wam pragniemy w wierności dopomóc”.

Źródło: ADD, Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, podczas rozpoczęcia Nawiedzenia Kopii Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w „Diecezji w Drohiczynie”, Drohiczyn, 02.06.1974 r.

13 maja

ŚWIATU POTRZEBNA JEST MATKA

Czcigodny Sługa Boży Stefan Wyszyński wcześnie pożegnał swoją ziemską matkę, zmarłą przedwcześnie. Jakże podobny jest jego los do losu tak bliskiego jemu i nam – zwłaszcza w tym dniu – św. Jana Pawła II. I podobnie obaj nie popadli w rozpacz, ale znaleźli wsparcie w Niepokalanym Sercu Matki Jezusa, która jest także ich i naszą Matką. O tej relacji i potrzebie człowieka – naturalnej i nadprzyrodzonej, w wymiarze osobistym, jak i społecznym – mówił również w Drohiczynie w roku 1974:

„Istnieje wspaniałe pokrewieństwo między każdym z nas, a nawiedzającą nas Bogurodzicą, Panią i Matką, Królową Polski i Królową świata. Cóż to za pokrewieństwo? Pozwólcie, że cofniemy się w dawne wieki i przypomnimy sobie, co przeżyła Maryja w czasie Zwiastowania. Oto w Nazaret dopełnia się misterium oddziaływania Trójcy Świętej na Dziewczę, wybrane z ludu przez Stwórcę na Matkę Syna Bożego. Ojciec Niebieski posyła swego Zwiastuna i stawia Maryi wymagania: «Poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego» (Łk 1, 32).

Bóg stawia wymagania. Widocznie ma do tego prawo. Wcześnie przygotował Dziewczę do zadań, jakie miało wypełnić. Wyłączył ją z kamiennego łańcucha dziedzictwa grzechu pierworodnego i uczynił Niepokalanym Poczęciem. W Nazaret działa Duch Święty. Zapowiedział to Anioł, mówiąc Maryi: «Duch Święty zstąpi na Cię i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym» (Łk 1, 35). A potem rozpoczyna się zadanie Słowa Przedwiecznego, Bożego Syna, który okrywa się, zgodnie z prawami natury, ciałem człowieka pod sercem wybranej Matki. Obecność Jezusa pod sercem Maryi, gdy nosiła Go przez dziewięć miesięcy, musiała wywrzeć wpływ na Jej życie. Była przecież pierwszą Nosicielką Boga-Człowieka, który miał odnowić oblicze ziemi. Dlatego nazywamy Maryję, «początkiem lepszego świata».

Zważmy jak potężne musiało być działanie Trójcy Świętej na wybraną przez Ojca Niebieskiego Matkę Bożego Syna. I chociaż była już «łaski pełną» – jak o tym mówił Zwiastun w Nazaret – jednakże teraz w szczególny sposób dopełnia się kształtowanie Tej, którą «odtąd zwać będą błogosławioną wszystkie narody ziemi» (Łk 1, 48).

Prawdziwe i prorocze są te słowa, jakie wypowiedziała Maryja do Elżbiety. Do dziś dnia świat nie jest w stanie zwalczyć Matki Chrystusowej. Zdołał ukrzyżować nawet Bożego Syna, a chociaż czasami podnosi zuchwały głos i przeciwko Matce Boga-Człowieka, jednak zachowuje przedziwny instynkt obronny. Wie, że światu potrzebna jest Matka…”. 

Źródło: ADD, Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, podczas rozpoczęcia Nawiedzenia Kopii Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w „Diecezji w Drohiczynie”, Drohiczyn, 02.06.1974 r.

14 maja

POWOŁANIE GŁOSZĄCYCH SŁOWO

Kardynał Stefan Wyszyński bardzo cenił historię. Do niej często się odwoływał, rozważając dziedzictwo przeszłości w kontekście powołania chrześcijanina. Nie mogło tego zabraknąć także podczas uroczystości milenijnych w Drohiczynie, gdy mówił:

„Patrząc w historyczną przeszłość, jednocześnie słyszymy Chrystusowe wezwanie. Mamy za sobą doświadczenie wiary, cierpliwości, miłości i niewiędniejącej nadziei. Mieć za sobą doświadczenie dziesięciu wieków życia chrześcijańskiego, to potężny argument, którym możemy się posłużyć patrząc w przyszłość i idąc spokojnie i ufnie ku niej.

Ponosiliśmy wprawdzie różne klęski i straty. [Wy] niekiedy byliście na tej ziemi jak wagon na bocznicy kolejowej, przepychany tam i z powrotem, jednakże w zmiennych okolicznościach i warunkach bytowania jedna rzecz, niewątpliwa, Wam została.

Oto, Najmilsze Dzieci, przyjęliście Słowo Boże, które jak wyborne ziarno pszeniczne padło na dobrą glebę i wydaje owoc stokrotny. To słowo Boże nadal Was przedziwnie pociąga. Szukając go, jesteście pewni, że nie jest ono skrępowane, bo pochodzi z woli Chrystusa, który o sobie mówił: «Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi».

To Chrystus-Słowo ma moc, daną mu od Ojca Niebieskiego; moc przekazania Wam słowa żywota. Chrystus Pan do dziś dnia ustanawia i posyła do Was głosicieli Słowa Bożego.

On wybrał ongiś mocą Swej władzy skromnych ludzi, rybaków znad Tyberiady, lecz gdyby Mu drogi wypadły po tych nadbużańskich łąkach, może by tutaj, wśród rybaków nadbużańskich, znalazł sobie apostołów. Nie dziwcie się temu, co mówię. Chrystus-Słowo wybrał i ustanowił takich ludzi, aby bardziej i wspanialej okazała się przez nich moc Boża, że to nie oni, ale Chrystus działa.

Gdy Piotr nauczał – Chrystus naucza; gdy biskup czy kapłan naucza – Chrystus naucza, bo to On wziął wszelką Prawdę od Ojca i nam opowiedział. On też, Najmilsze Dzieci, do dziś dnia jest obecny w misterium Kościoła, działa, żyje, oświeca, uświęca i ożywia. On  sprawia, że Kościół nie umiera, bo w nim żyje Chrystus, który więcej nie umiera, nad którym od momentu Zmartwychwstania śmierć więcej mocy nie ma.

Nad Chrystusem śmierć więcej mocy nie ma i nad jego Kościołem śmierć więcej mocy nie ma, bo Kościół to żyjący Chrystus. Bramy piekielne nie zwyciężą Kościoła, bo Chrystus jest z nami po wszystkie dni aż do skończenia świata. Jego nauka, o której On sam mówił: «Nauka moja nie jest moją, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca», przez usta Apostołów, ich następców, Biskupów i ustanowionych przez nich kapłanów dociera aż do nas i jedna litera w Zakonie [czyli Prawie] Bożym nie jest odmieniona».

Źródło: ADD, „Dziękujemy Bogu naszemu zawsze za Was…”. Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski podczas Uroczystości Millenijnych Diecezji w Drohiczynie, Drohiczyn, dn. 02.10.1966 r.

15 maja

CHRYSTUS JEST WIERNY

„Święcimy nie tylko Tysiąclecie naszej Ojczyzny i tysiąclecie Chrztu Narodu, ale śpiewamy Bogu «Te Deum» i za dar Chrztu, udzielony każdemu z nas” – mówił Prymas Tysiąclecia w 1966 roku w Drohiczynie.

„Wy, małe Dziateczki, będziecie śpiewały «Te Deum» za Chrzest, który Wy otrzymałyście. Wasi rodzice będą śpiewali hymn dziękczynny za Chrzest im udzielony. A wszyscy będziemy śpiewali dziękczynne «Te Deum» Bogu w Trójcy Jedynemu za to, że zgodnie z poleceniem Chrystusa – od pierwszego, udzielonego naszemu księciu Mieszkowi, do dnia dzisiejszego jest udzielany w Ojczyźnie naszej Sakrament Chrztu.

Oto jak wierny jest Chrystus i jak słowo Jego jest wykonywane. Mocą Jego władzy, danej Biskupom i kapłanom, nadal każde z Was jest chrzczone, jak ochrzczeni byli wasi ojcowie, praojcowie i pradziadowie nieprzerwanie, poprzez wszystkie pokolenia. Słowa – które padły nad twoją dziecięcą główką, wypowiadane były również przez 10 wieków nad głowami naszych praojców.

Patrzcie, ile się zmieniło w Ojczyźnie, ile czynności dokonywanych ongiś, poszło w niepamięć, ale ta czynność – «Idźcie chrzcząc…» – nie zmieniła się. To jest nasze doświadczenie religijne. Widocznie w tym działaniu jest moc Boża, a nie ludzka i sam Bóg nie pozwoli, Najmilsze Dzieci, aby to działanie ustało, bo ono jest konieczne dla naszego życia i dla naszej świętości.

Moglibyśmy wyliczyć cały szereg osobistych doświadczeń religijnych. Gdybyśmy Was wezwali, abyście otworzyli wasze serca i usta, jakże to byłoby wspaniałe, potężne wyznanie wiary i nadziei. A wszystko to mimo wielkich przeciwności i trudności (…). I to doświadczenie możemy uważać za przeszłość. Jednocześnie jednak wchodzimy z tym doświadczeniem w przyszłość, w nowe Tysiąclecie Wiary. Rodzi się pytanie, co my w to Nowe Tysiąclecie wnosimy?

Sami jesteśmy świadkami najrozmaitszych prób odciągania dzieci, młodzieży, a może i Was samych, od prawdy ewangelicznej, od źródeł wody chrzcielnej, od Kościoła, Biskupów i kapłanów. Są to próby poderwania zaufania, które dotychczas żywiliście do Kościoła Bożego.

Wasza obecność tutaj, Najmilsze Dzieci, jest odpowiedzią i świadectwem, że te pokusy spokojnie i z godnością, ale zdecydowanie zwyciężacie.

Oto staje przed nami Kościół Boży ze swoimi mocami, którymi pragnie Wam służyć. Przed chwilą włożyliśmy w usta biskupów, obecnych tu wraz z waszym Arcypasterzem, dziękczynne słowa Apostoła: «Dziękujemy Bogu naszemu za was, za łaskę Bożą, która jest wam dana w Chrystusie Jezusie, żebyście się w Nim we wszystko wzbogacili, we wszelkie słowo i we wszelką umiejętność. Pragnęliśmy, aby i nadal Wam na żadnej łasce nie zbywało w oczekiwaniu Objawienia Pana naszego Jezusa Chrystusa» (1 Kor 1,4-7)”.

Źródło: ADD, „Dziękujemy Bogu naszemu zawsze za Was…”. Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski podczas Uroczystości Millenijnych Diecezji w Drohiczynie, Drohiczyn, dn. 02.10.1966 r.

16 maja

JEDNOCZY NAS MIŁOŚĆ DO MATKI NAJŚWIĘTSZEJ

W dniu św. Andrzeja Boboli – Apostoła jedności między chrześcijanami tradycji Wschodu i Zachodu – miało miejsce jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu rodziców Kardynała Wyszyńskiego: zawarli sakrament jedności – małżeństwo. Ich życie było związane z Mazowszem, ale to wydarzenie dokonało się tuż obok, już na ziemi podlaskiej – w Prostyni. Goszcząc w historycznej stolicy Podlasia, jaką jest Drohiczyn, nie mógł Prymas Wyszyński pominąć tematu jedności, tak ważnego i trudnego na tej ziemi:

„Był taki moment w dziejach Rodziny ludzkiej, gdy «zamknął słodką Jezus mowę». Zdawało się, że na Kalwarii wszystko się skończyło. Tymczasem nie! Tam wszystko dopiero się zaczęło. Chrystus zwyciężywszy śmierć, przygotowuje nowe drogi Rodzinie ludzkiej. Ma się odtąd rodzić w naszych sercach. Ale właśnie dlatego potrzebna jest Matka. Gdy Jezus milczy, pod krzyżem stoi Jego Matka – Matka Życia. Takie już jest Jej zadanie. Ta Matka pozostanie do końca, chociażby wszystkie ludy i narody zamknęły swą mowę. Ona jest z nami zawsze. Wszak powiedziała: «Odtąd błogosławioną zwać Mnie będą wszystkie narody».

My – Naród polski, należący do rodziny narodów słowiańskich, stojąc dzisiaj tutaj, na rubieży Rzeczypospolitej, wiemy dobrze, że wszystkie narody, a zwłaszcza słowiańskie, łączy przedziwna miłość, cześć i wiara w Boże macierzyństwo Maryi i w Jej macierzyństwo wobec każdego z nas.

Moglibyśmy wypowiedzieć w tej chwili wszystkimi słowiańskimi językami miano Bogurodzicy, tej wspaniałej «Ikony», o której mówił Ojciec święty Pius XII. Wiemy, że obraz Jej można znaleźć w każdej izbie, nawet u ludzi najbardziej udręczonych, cierpiących prześladowania dla Chrystusa, walczących o wiarę.

Tam, gdzie – zda się – On zamilknął, jeszcze pozostała Matka i Ona w ciszy przemawia do ludzi: «Cokolwiek wam Syn mój każe, czyńcie». Jeżeli jaka postać łączy nas i wiąże w sposób naprawdę przedziwny, to właśnie Ona – Życie, Nadzieja i Słodkość – M a r y j a. I tak pozostanie…

Jeżeli tak jest, Dzieci Najmilsze; jeżeli taka jest wola Boża, nic więc dziwnego, że trwacie tutaj pomimo późnej pory. Nic dziwnego, że na wszystkich drogach, wiodących do tej miejscowości od Warszawy, a zwłaszcza od Węgrowa, można było wyczuć, że coś się tu w pobliżu dzieje. Wszystkie miasta i wszystkie wsie, przez które przejeżdżaliśmy, były poruszone. Kto to sprawił? Ona! Ta, która mówiła o sobie i nie skłamała: «Odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody».

Słusznie więc Ojciec święty Pius XII, widząc ciężką sytuację ludów zwaśnionych krwawą, niszczycielską, barbarzyńską wojną, odwołał się do Jej Serca i Jej Sercu Niepokalanemu oddał Rodzinę ludzką. My, polscy biskupi, uczyniliśmy to zaraz w pierwszych latach po zakończeniu wojny. Słusznie też Ojciec święty Paweł VI wystosował list do pielgrzymów w Fatimie, polecając im naśladować cnoty Maryi”.

Źródło: ADD, Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, podczas rozpoczęcia Nawiedzenia Kopii Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w „Diecezji w Drohiczynie”, Drohiczyn, 02.06.1974 r.

17 maja

WSTAŃ A CHODŹ!

W 1966 roku na pierwszą niedzielę października, gdy w Drohiczynie obchodzono uroczyste „Te Deum” za dziesięć wieków chrześcijaństwa na polskiej ziemi, w liturgii Kościoła był odczytywany fragment Ewangelii Mateuszowej o uzdrowieniu paralityka. Prymas Tysiąclecia nie wybierał Słowa Bożego do okoliczności, ale pochylił się nad tym, co Bóg przez Kościół przekazywał właśnie na ten dzień. Mówił:

„Zstąpił Chrystus do łodzi, przeprawił się przez jezioro i przybył prawdopodobnie do swego rodzinnego miasta, do Nazaret. «I przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. A Jezu widząc ich wiarę, rzekł paralitykowi: Ufaj, synu, odpuszczają ci się grzechy twoje. A oto niektórzy z uczonych w Piśmie myśleli sobie: On bluźni. Jezus zaś przeniknąwszy ich myśli, powiedział: Czemuż źle myślicie w sercach waszych? Cóż łatwiej jest powiedzieć: odpuszczają ci się grzechy, czy też: wstań a chodź. A żebyście widzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi moc odpuszczania grzechów, rzecze do paralityka: Wstań, weźmij łoże twoje i idź do domu twego. I wstał i poszedł do domu swego. Co widząc rzesze ulękły się i oddały chwałę Bogu, który dał taką moc ludziom» (Mt 9,2-8).

Człowiek pragnie usłyszeć na ziemi słowa: «Ufaj, synu!», bo w Ludzie Bożym i we wszystkim w świecie stworzonym jest męka. Wszystko stworzenie boleje i dotychczas oczekuje wyzwolenia przez ukazanie się synów Bożych. Doświadczenia, przez które przeszliśmy, często były owocem pracy synów szatana.

Świat wiąż oczekuje ukazania się synów Bożych, to znaczy potężnych wiarą, zbrojnych miłością, mających w sercu pokój i udzielających pokoju, wyciągający do ludzi życzliwy dłonie, kierowane miłującym sercem. Świat pragnie ludzi dobierających braterskie słowa, ludzi patrzących życzliwie w oczy bratu, ludzi gotowych we wszystkim usłużyć tym, którzy pomocy potrzebują, ludzi przyjaznych, pełnych poświęcenia, zdolnych do tego, aby miłować bliźniego, jak samego siebie, ludzi, o których by powiedziano: «Sprawiedliwy z wiary żyje…».

Każdy o tyle tylko będzie sprawiedliwy, o ile moce dla swojej woli czerpać będzie z wiary, a więc z Boga, który łączy w sobie sprawiedliwość z miłością.

Takich ludzi – «nowe plemię» – jakich jeszcze nie widziano, oczekuje świat współczesny. Wy sami macie doświadczenie teraźniejszości i doczesności. Widzieliście potężne falangi, podsycane wybuchową nienawiścią, załadowane w stalowe wozy, które przeprawiały się przez waszą umiłowana rzekę tam i z powrotem. Pytam Was, gdzie te siły się podziały? Może jeszcze na dnie rzeki znaleziono by jakiś zardzewiały czerep mocarza, który tam skonał i już sam się ruszyć nie zdoła. Tyle zostaje z mocarzy ciemności”.

Źródło: ADD, „Dziękujemy Bogu naszemu zawsze za Was…”. Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski podczas Uroczystości Millenijnych Diecezji w Drohiczynie, Drohiczyn, dn. 02.10.1966 r.

18 maja

GDZIE JEST BÓG, TAM WSZYSTKO JEST WIELKIE

Wspominając setną rocznicę urodzin św. Jana Pawła II – słusznie określanego mianem „największego z rodu Polaków” – ci, którym zostało to dane, przywołują w pamięci spotkań z Ojcem Świętym w jego Ojczyźnie. We wspólnocie  Kościoła Drohiczyńskiego na zawsze pozostanie jednym z najważniejszych dzień 10 czerwca 1999 r., gdy na nadbużańskich błoniach zgromadziło się około 200 tysięcy ludzi. Dziwili się wówczas niektórzy, że do tak niewielkiego miasteczka przybył Następca św. Piotra, ale już 33 lata wcześniej Kardynał Stefan Wyszyński – w tym samym miasteczku – wyjaśniał jak należy patrzeć na „wielkość” i „małość” z perspektywy chrześcijańskiej wiary. A mówił on tak:

„Kilkakrotnie dzisiaj wspomniano o «maluczkim» Drohiczynie. Chciałbym sprostować tę opinię.

Dzieje tego miasta są wspaniałe, a jego przeszłość potężna. Nie do mnie należy mówić o tym w tej chwili. Powiem tylko jedno: jeżeli Chrystus urodził się w Betlejem i spoczął w żłobie; jeśli wychował się w Nazarecie, o którym mówiono: «Cóż dobrego może być z Nazaretu?» – to nie wolno wam mówić o Drohiczynie, czy o jakiejkolwiek parafii z tej diecezji, że jest «licha», «mała», «skromna».

Wszędzie gdzie mieszka Bóg-Człowiek wśród swoich dzieci, przejawia się Jego moc i potęga. Najmniejsza parafia jest wielkością, bo żyje w niej Jezus Chrystus. On nie lękał się zamieszkać pod Sercem Maryi przez działanie Ducha Świętego, urodzić się w stajni, spocząć w żłobie i żyć w Nazarecie, które nie miało najlepszej opinii.

Tam więc, gdzie jest Bóg, tam też jest i Jego sługa. I nie może on powiedzieć, że ma jakąś lichą, skromną parafijkę, bo każda z nich jest wielka. Gdzie bowiem jest Bóg, tam wszystko jest wielkie, potężne, wspaniałe, bo tam – jak w dzieży rozsadzanej przez zaczyn Boży – rodzi się nowe życie i to na wieczność. Tam wśród przyjaciół Bożych staje Oblubieniec na gody, które są sprawowane w Kościele diecezjalnym, w katedrze, w świątyniach parafialnych, w całej naszej ziemi ojczystej. Stół Boży jest zastawiony dla wszystkich. On nas łączy, zespala, jednoczy, uczy ducha jedności i pokoju, zmusza do postawy sprawiedliwości i miłości.

Kościół czuwa, aby nie było wśród nas głodnych Boga, spragnionych łaski; takich, do których nie dotarł głos biskupów, czy kapłanów. Dlatego też zaczyn Boży przelewa się z dzieży Bożego «rostu» i tutaj, na tę ziemię nadbużańską.

Stoimy w obliczu wielkich spraw Boga, które tak wspaniale objawiają się w Ludzie Bożym. Albowiem najpotężniejszym dziełem Boga Stwórcy jest obdarzenie ludzi tak wielką mocą, iżby stali się synami Bożymi”.

Źródło: ADD, Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, podczas uroczystości 50-lecia Diecezji Pińskiej
i modlitwy o beatyfikację sługi Bożego bp. Zygmunta Łozińskiego, Drohiczyn, 31.08.1975 r.

19 maja

ODPUSZCZAJĄ CI SIĘ GRZECHY…

Jako autentyczny i odpowiedzialny Pasterz, Prymas Tysiąclecia nie tylko podkreślał to co piękne i chlubne w Kościele polskim, ale wskazywał również na to, co zawsze, jako pierwiastek ludzki jest w nim obecne – grzech. Tym uświadamianiem przytłoczenia nie miał jednak na celu przytłoczenie wierzących, ale wskazywał na możliwość podźwignięcia się z tego stanu nieszczęścia. Tak nauczał również w 1966 r. w Drohiczynie:

„Najmilsze dzieci! Tak bardzo pragnęlibyśmy otrzymać ducha Bożego, ducha Chrystusowego, by ten potężny paralityk, którego bezwładne ciało leży dzisiaj na sercach, myślach i woli całej ludzkości, został uleczony, nie tylko w naszej Ojczyźnie, ale na całym świecie. Potężny, bezwładny ciężar, który gniecie współczesną ludzkość we wszystkich narodach, nie może być uleczony swoimi mocami, bo ich nie ma, ale gdyby Chrystus przy nim się zatrzymał i powiedział do niego: «Synu! Odpuszczają ci się grzechy»?.

Ten potężny paralityk, uosobienie wszystkich męk i cierpień całej Rodziny ludzkiej, ma olbrzymie, straszne grzechy, których dopuszcza się wobec ludzi – dzieci Bożych; wobec rodziny w wychowaniu, w organizacji pracy, w zarządzie ludźmi. Wskutek tych grzechów sam jest skrępowany, schorzały i już się poruszać nie może. Trzeba mu więc nowego ducha. Trzeba Bożego, Chrystusowego ducha, aby mógł wstać i inny wrócić do domu swego.

Zapewne, łatwiejszą rzeczą jest przywrócić władzę nogom, niż duszy. Jest wielu lekarzy, którzy mogą podnieść paralityka, ale tylko jeden Lekarz, któremu dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi, może powiedzieć: «Odpuszczają ci się grzechy».

Ten Mocarz nie będzie przeklinał, ani precz odpychał, ale do najbardziej wynędzniałego, zbolałego człowieka, takiego który ma pogardę dla siebie, powie: «Ufaj, synu; jednak synu. Odpuszczają ci się grzechy twoje». Dopiero wtedy, gdy przyjdzie do człowieka wewnętrzna wolność od grzechu, gdy do Rodziny ludzkiej, do narodu, do całej ludzkości przyjdzie wewnętrzna wolność od wszystkich męk i cierpień, którym się człowiek poddał na skutek swoich słabości i nędzy, dopiero wtedy wstanie, weźmie łoże i pójdzie do domu swego, by tam wnieść pokój Boży. (…)

Ojciec Święty Paweł VI, który w czasie Soboru jeździł do ONZ, aby przemawiać do przedstawicieli narodów na rzecz pokoju, wezwał nas wszystkich, abyśmy modlili się do Matki Kościoła o pokój na świecie. Niestety, ani państwa, ani rządy, ani ministrowie spraw zagranicznych, ani cały ONZ nie jest w stanie zagwarantować pokoju na świecie, mimo szlachetnych wysiłków i najlepszej woli, by to uczynić. Brak nam Bożej siły!

Prawdziwy pokój może dać tylko Chrystus, który się nazywa «Princeps Pacis» – Księciem Pokoju, w imię którego zwiastowano pokój, gdy na ten świat przychodził: «Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli».

Tylko wtedy i dopiero wtedy na ziemi będzie pokój ludziom dobrej woli, gdy będzie chwała na wysokości Bogu”.

Źródło: ADD, „Dziękujemy Bogu naszemu zawsze za Was…”. Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski podczas Uroczystości Millenijnych Diecezji w Drohiczynie, Drohiczyn, dn. 02.10.1966 r.

20 maja

SŁUŻBA KOŚCIOŁA – BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM NARODU

Naszą – jako dzieci Bożych – wieczną Ojczyzną jest niebo. Tak uczy Pismo święte. Ale też sam Chrystus Pan jako Jezus z Nazaretu, należący do Ludu Izraela, daje przykład miłości do ziemskiej ojczyzny. Dlatego dobry chrześcijanin, dobry katolik powinien być dobrym obywatelem. Takim był z pewnością Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, który przypominał, że pierwsza miłość po Bogu należy się ziemskiej Ojczyźnie – jak matce. Wskazywał przy tym, że Kościół przez właściwe wypełnianie swego zadania na ziemi – patrząc dalekowzrocznie – przynosi narodowi dobro. Mimo ataków, przypuszcanych na niego przez ludzi, ograniczenych materializmem, nie ugiął się i głosił tę prawdę:

„Kościół w Polsce – mówił w 1975 r. w Drohiczynie – ma tę zasługę, że ziemie nasze przez całe dziesięciowiecze obficie i wytrwale obsiewał ziarnem Ewangelii. Nigdy nie sprzeniewierzył się Chrystusowi i zawsze wypełniał zlecone mu zadanie – nauczania i wyznawania.

Za chwilę na tym ołtarzu stanie kielich, który mocami kapłaństwa Chrystusowego, napełniony zostanie Krwią Chrystusa; oraz złocista patena, na której spocznie Jego Ciało. Tak było w Polsce od dawien dawna. Od czasów, gdy na naszych ziemiach odprawiona została pierwsza Ofiara, do dziś dnia Kościół cierpliwie i spokojnie sprawuje misterium Męki Chrystusa, skupiając wokół ołtarzy Pańskich cały Lud Boży, ucząc prawdziwej miłości ku Bogu Jego dzieci, naszych Braci.

To jest główne zadanie Kościoła, które wypełnia wytrwale przez wieki, do dziś dnia, w tylu ludach i narodach, w różnych językach, najrozmaitszych obrządkach – jak to widzieliśmy na Soborze Watykańskim II.

Można by powiedzieć w ogromnej syntezie, że Kościół w Ojczyźnie naszej służy Ewangelią Chrystusową, którą wszczepia w życie Narodu – podobnie jak niewiasta wrzuca zaczyn w trzy miary mąki, a gdy przeniknie wszystko, rozpoczyna się wielki «rost», dzieża kipi. Znacie to dobrze, Wy, gospodynie. Dzisiaj rzadziej można to oglądać, ale ja swoimi dziecięcymi oczyma wiele razy patrzyłem na ten cud rozmnożenia chleba, gdy piekła go moja matka. To było bardzo pouczające.

Podobnie czyni Kościół z Bożym ziarnem Ewangelii, sprawując w duszach naszych jego wzrost i jednocząc nas przez to. Kościół napełnia darami Bożymi całą naszą ziemię, jak dzieżę rosnącym ciastem, które wypełniają po brzegi i spływa obficie na zewnątrz.

Tak Kościół polski wypełnił mocami Ewangelii, Ciałem i Krwią Chrystusową, całą naszą Ojczyznę – od Gniezna poprzez Kołobrzeg, nad Bałtykiem, Ziemię Szczecińską, wzdłuż Odry, Tatr i Karpat, ku granicy wschodniej i znowu na północ przez Warmię ku Bałtykowi. W tej wielkiej dzieży, ustawionej w ziemi naszej, nieustannie dokonuje się ferment, wzrost rosnącego chleba Bożego, który żywi nasze dusze, aby żyły na co dzień z Chrystusem i nasze ciała, aby były gotowe na dzień zmartwychwstania”.

Źródło: ADD, Kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, podczas uroczystości 50-lecia Diecezji Pińskiej
i modlitwy o beatyfikację sługi Bożego bp. Zygmunta Łozińskiego, Drohiczyn, 31.08.1975 r.

cdn.

 

do góry
Copyright © Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Hajnówce 2011