Nasza wyprawa rozpoczęła się od wspólnego spotkania przy szkole, spod której wyjechaliśmy o 8 rano. Pogoda wprawdzie nie była wymarzona, gdyż było chłodno i wiał wiatr, ale dla nas to oczywiście żaden problem. W trakcie jazdy było bardzo wesoło, wszyscy ze sobą rozmawiali i śmiali się. Po około 2 godzinach dotarliśmy do celu. Najpierw poszliśmy do Domu Pielgrzyma obejrzeć krótki film o cudzie eucharystycznym, który miał miejsce w kościele. Myślę, że warto jest krótko o nim opowiedzieć.
12 października 2008 roku podczas udzielania Komunii ksiądz podniósł z posadzki lekko ubrudzoną Eucharystię, którą wskazała mu kobieta oczekująca na Komunię Świętą. Zgodnie z ustalonymi przepisami liturgicznymi, Eucharystię umieszczono w wypełnionym wodą vasculum, w którym miała się rozpuścić. Naczynie zamknięto w sejfie w zakrystii. Po tygodniu w naczyniu na zanurzonej Komunii Świętej znaleziono plamę sprawiającą wrażenie krwi. 30 października 2008 roku Eucharystię wyjęto i położono na korporale, na którym pozostał czerwony ślad. Do końca września 2009 roku cały czas badano tę sprawę, po czym ogłoszono informacje stwierdzającą obecność tkanki mięśnia sercowego na hostii. 2 października 2011 roku Eucharystię wystawiono w relikwiarzu na widok publiczny do nawy kościoła.
Po zapoznaniu się z historią tego niesamowitego miejsca, poszliśmy na Msze świętą, która była zorganizowana specjalnie dla nas. Mieliśmy także okazje pomodlić się przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Po odbytej Eucharystii i modlitwie pojechaliśmy do Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Świętej Wodzie, to także jest niesamowite miejsce. Znajduje się tam wiele ciekawych obiektów, między innymi: kaplica, groty, wzgórze krzyży, cudowne źródełko, dróżki siedmiu boleści oraz ołtarz polowy. Postanowiliśmy wybrać się właśnie na górę krzyży. Naszą uwagę przykuł bardzo wysoki 25 metrowy krzyż pielgrzymów, który był chyba najwyższy ze wszystkich. Znajdowało się tam wiele innych krzyży, które przynosili ludzie odwiedzający to miejsce. My także zostawiliśmy swój. Następnie poszliśmy do źródełka, aby nabrać wody. Wtorkowe popołudnie umiliło nam ognisko z kiełbaskami i wspólne zabawy przy nim, humor dopisywał, a uśmiechy z twarzy nie znikały. W ten sposób zleciał nam prawie cały dzień i przyszedł czas na powrót. Około 18 byliśmy już z powrotem w Hajnówce. Odwiedzenie tego cudownego miejsca było wspaniałym pomysłem, myślę, że każdy z nas chciałby tam jeszcze kiedyś powrócić. Cały wyjazd wszystkim bardzo się podobał. Kinga Żukowska